W każdym razie, odrosły i wraz z tym zaczęłam znów kombinować. Już nie z cięciem, podcinaniem, grzywkami. Od połowy studiów farbowałam się sama w domu zwykle wybierając kolory ciepłe - brązy, odcienie kasztanu i miedzi.
I tak wczoraj umówiłam się dość spontanicznie u fryzjera, wypłaciłam pieniądze i poprosiłam o lekko rozjaśniające, naturalnie wyglądające pasemka. Oto efekt ponad 2 h spędzonych u fryzjera :
Blond pasemka połączone z lekkim rudym (nawiązując do koloru, który miałam jeszcze na połowie długości włosów) wyszło moim zdaniem całkiem nieźle.