Cześć Dziewczyny,
trochę mnie nie było, jakoś nie miałam chwili, żeby usiąść i coś napisać, przepraszam Was za chwilę zaległości. Dzisiaj chciałabym już coś konkretniejszego powiedzieć na temat maseczki Soraya do cery naczynkowej.
Ogólnie muszę Wam powiedzieć, że byłam jakiś czas temu u zaprzyjaźnionej kosmetyczki. Zdecydowałam się wreszcie na spróbowanie laserowej metody likwidacji popękanych naczynek.
Póki "strzeliła" mi laserem tylko na 3 zmiany, i czekam ciągle na ostateczny efekt, który może być nawet do 2 - 3 tygodniu po zabiegu. W zależności jaki będzie efekt, zdecyduje, czy warto jest na takie zabiegi laserowe chodzić. Ale o tym na pewno napiszę jeszcze jedno notkę.
Dziś wracamy do kosmetyków.
Maseczka kupiona w Rossmannie jeśli dobrze pamiętam, cena nie przekraczała 3 zł. Raczej nie ma zdania o firmie Soraya i nie ciągnęło mnie do kupowania ich produktów, w sumie nawet nie wiem czemu.
Ale że wspomniana kosmetyczka powiedziała, że powinnam poważnie zadbać o cerę moją problemową, więc się zdecydowałam dorzucić do koszyka jeszcze właśnie ten produkt.
O czym zapewnia nas producent:
jak zwykle w skrócie opiszę co tam na opakowaniu czy na stronie produktu przekonuje nas jego wytwórca. maseczka jest przeznaczona dla osób, które mają cerę wrażliwą, płytko unaczynioną, do tzw. cery naczynkowej.
"Jeśli na Twojej twarzy widoczne są rozszerzone, płytko położone naczynka, a na stres, czy zmiany temperatury reagujesz zaczerwienieniem, ta maseczka doskonale sprawdzi się jako kojący kompres (...)"
Maseczka ma ukoić i uspokoić cerę naczyniową oraz zredukować istniejący rumień. Dodatkowo maseczka ma za zadanie wyrównywanie kolorytu.
Maseczkę należy nałożyć na skórę twarzy oraz ewentualnie dekoltu i pozostawić na 10 minut. Następnie zmyć wodą pozostałości.
Skład:
tak jak przy większości kosmetyków dla cery naczynkowej produkt opiera się na wyciągu z kasztanowca oraz czerwonych roślin, owoców czy warzyw. W przypadku tej maseczki jest to bioflawonoidy z kasztanowca, z czerwonych winogron oraz d-panthenol który ma ukoić podrażnioną cerę.
Opakowanie:
Trudno tutaj opiniować opakowanie saszetkowych maseczek. Standardowo z ułatwianym otwarciem (którego ja i tak nie używam, tylko delikatnie odcinam rożek). Opakowanie jest przygotowane na 2 oddzielne aplikacje, każda po 5 ml.
Konsystencja, zapach itp:
Maseczka ma konsystencję żelu o delikatnym żółtawym (ledwie dostrzegalnym) zabarwieniu. Takie mniej lub bardziej intensywne żółte zabarwienie jest charakterystyczne dla kosmetyków dla cery naczynkowej. Maseczka ma nie drażniący, delikatny zapach. Łatwo się rozprowadza po skórze.
Wydajność:
Maseczkę nakładam tylko na skrę twarzy, by móc jak najwięcej razu użyć produkt na buzi. Produkt jest przygotowany na 2 aplikacje, ja nałożyłam sporą warstwę i jedna saszetka starczyła mi na 2 razy.
Moja ocena:
Kosmetyki dla cery naczynkowej są różne. Tego typu cera jest bardzo "nieciekawa". Trzeba uważać na wszystko, na pogodę, temperaturę, nasłonecznienie, dietę i to jest temat rzeka.
Jeżeli chodzi o skuteczność maseczki, to na pewno ją uspokaja. Nie spowodowała u mnie podrażnień. Aby się przekonać, czy wzmocniła moje naczynka, trzeba by stosować ją 2 razy w tygodniu przez dłuższy okres by zobaczyć jakieś znaczące efekty.
Na pewno spełnia rolę chłodzenie i łagodzenie lekkich zaczerwienień. Na buzi jest trochę kleista, ja zawsze trochę dłużej trzymam niż zalecany czas, do pełnego wchłonięcia. Na skórze zostaje sucha i delikatna warstwa produktu, który łatwo się zmywa wodą.
Maseczka nie wyrównuje mi kolorytu w ogóle, wręcz przeciwnie, podbija mi moją ziemistą i nieciekawą cerę. To mi isę w sumie nie podoba. Nie widzę również, by redukowała zaczerwienienia. Tak jak miałam lekko zaczerwienione policzki, tak zostało (może delikatnie mniejsze), a dodatkowo wybieliło mi obszary, które nie są zaczerwienione. Podsumowując maseczka podkreśliła w moim przypadku moją cere naczynkową.
Czy ktoś ma inne doświadczenia z tą maseczką, ciekawe czy tylko mnie tak wybieliła w miejscu, gdzie w sumie nie musiała :)